poniedziałek, 19 listopada 2007

To świt, to zmrok

Czy to ta mała dziewczyneczka, chłopczyk co w piłkę lubił grać.
Kiedy i jak się dorosłymi mogli stać.
Ona się w piękność zamieniła, a on nie uwierzyłabyś.
Wczoraj bawili się tu razem, dziś....

To świt, to zmrok, to świt, to zmrok, płyną szybko dnie.
Nagle kwiat olśnił nas swą barwą, kiedy się zjawił któż to wie.
To świt, to zmrok, to świt, to zmrok, jak tu zliczyć dni?
Po zimach wiosny niosą życie, radość przeplata się i łzy.

Jaką im mądrość ofiaruję, w czym na początek ulżę mu.
Od siebie będą się uczyli, dzień po dniu.
Tak jakoś dobrze są dobrani, niewiele bywa takich par.
Pod baldachimem spać to ma swój czar.

To świt, to zmrok, to świt, to zmrok i już tyle lat.
Coś rodzi się i coś przemija, ale zostaje po na ślad.
To świt, to zmrok, to świt to zmrok i już tyle lat.
Coś rodzi się i coś przemija, ale zostaje po na ślad.

środa, 7 listopada 2007

Jak to było


Jak to było ze mną z Tobą?
Gdy wiosenny powiał wiatr.
Płynął rzeką biały obłok,
łąkę okrył biały kwiat.
Jak to było? Jak to było? Jak wygląda wiosną miłość?

Gdzie to było wśród zieleni?
Trudno dzisiaj wracać tam.
Wiosna ma się ku jesieni,
gdy zasnuje trawy rdza.
Gdzie to było? Gdzie to było? Gdzie jesienią mieszka miłość?

Kiedy było tam inaczej?
Słońce zna dokładny czas.
Lecz godziny nie zobaczę,
bo słoneczny zegar zgasł.
Kiedy było? Kiedy było? Kiedy w ludziach była miłość?

Co to było, co to będzie? Czy zostanie to co jest?
Wiatr nad rzeką chmury pędzi,
chmury pełne moich łez.

Co to było? Co to było?
Może miłość, może miłość?