sobota, 29 grudnia 2007

W Lewinie koło Kudowy - nowa wersja.

W Lewinie koło Kudowy
jest dom mych dziecinnych dni.
Dziś stary w wspomnieniach nowy,
miał z Polska otwarte drzwi.
W Lewinie koło Kudowy
jest słońce, które mnie zna
I strumyk co nocą śpiewa,
kaczeńce żółte i bzy.

W Lewinie koło Kudowy
dróg tyle na pamięć znam.
I serce moje tam biega
jak bose dziecięce sny.
Wyrosłam właśnie w Lewinie
wśród zboża złocistych pól.
Gdzie kościół stoi na wzgórzu,
tam szkoła moja z tysiąca snów.

W Lewinie koło Kudowy
mój ojciec kiedyś żył.
Pamiętam dwie wielkie ręce
jak warkocz jasny co lśni.
W Lewnie koło Kudowy
kaczeńce żółte z tych łąk.
Brał w dłonie wielkie jak wiosła
z mych małych i mokrych rąk

Moja mama w Lewinie
przeżyła tyle lat.
Dziś odeszła daleko
tak bardzo mi jej brak.
Na wzgórzach mego Lewina
świat cały do mnie się śmiał.

I wiatr śpiewał dla mnie w leszczynach
i strumyk szemrał wśród skał.
Lewinie drogi Lewnie
dla czegoś zdradził mnie?
Dla czegoś zranił me serce
co tak kochało cię?
W Lewinie koło Kudowy
zraniono serce me.

Zraniono moje zwierzęta
co tak bardzo kochały mnie.
Dlaczego serce me płacze
a rany tak bolą mnie?
Bo każda zdrada jest grzechem
o Boże wysłuchaj mnie.

Parlando: Wszystkie upokorzenia i zdradę i każdy grzech, nowa władza przyjdzie, doczekam się i wiem, ze przyjdzie taki dzień że ta nowa władza powie: Violetto, przepraszamy Cię... Boże błogosław mnie.



czwartek, 13 grudnia 2007

Tango dla Kowalskiej - duet z M. Wiśniewskim


Gdy stary film ogląda w kinie,
od razu zbiera ją na płacz.
Tamci faceci w kapeluszach...
Za tym tęskni, to ją wzrusza.

A te kobiety w długich sukniach
wytworny mają każdy gest.
Panowie im przynoszą kwiaty,
potem do rana bawią się.

Ona do pracy musi iść,
nie dla niej tiule i koronki,
zupełnie inny gra tu film
ta Kowalska spod „dziewiątki”.

Mąż zmęczony wraca z pracy
i nie w głowie jest mu flirt.
Ostatni raz jej kupił kwiaty,
gdy urodził im się syn.

Zegar północ już wybija,
ona rano musi wstać.
W starym kinie to godzina,
gdy w najlepsze tanie trwa.

Ona do pracy musi iść,
nie dla niej tiule i koronki,
zupełnie inny gra tu film
ta Kowalska spod „dziewiątki”.

poniedziałek, 3 grudnia 2007

Donna Amelia


Ja Cię uwielbiam Donna Amelio i powinnaś o tym wiedzieć,
bo stale moknę pod Twoim oknem, że aż śmieją się sąsiedzi.
Ale Ty nie chcesz kryć mnie przed deszczem, wonną kawą mnie ugościć
i bez wątpienia w zza murów cieniu szydzisz sobie z mej miłości.

Podobasz mi się tylko Ty i nie ma na to rady,
wypełniasz wszystkie moje sny, wciąż Ty i Ty i Ty i Ty i tak aż do przesady.
Nawet gdy na plantacji chcę dojrzałem zbierać kawę,
to w myślach Twoje oczy jak kawy dwie, co kuszą mnie by iść gdzieś na zabawę.
To chyba miłość seniorito, ja się z tym pierwszy raz spotykam,
jestem doprawdy zaskoczony, że los mi swata Cię za żonę.

W deszczu stał w koło, słońce wesoło otworzyło jasne oko,
a mnie na głowę, potoki nowe, płyną niby Orinoko.
Ja Cię uwielbiam Donna Amelio moja piękna, moja luba,
a Ty niewdzięczna pomagasz deszczom wylewając wodę z kubła.

Podobasz mi się tylko Ty i nie ma na to rady,
wypełniasz wszystkie moje sny, wciąż Ty i Ty i Ty i Ty i tak aż do przesady.
Nawet gdy na plantacji chcę dojrzałem zbierać kawę,
to w myślach Twoje oczy jak kawy dwie, co kuszą mnie by pójść gdzieś na zabawę.
To chyba miłość seniorito, ja się z tym pierwszy raz spotykam,
jestem doprawdy zaskoczony, że los mi swata Cię za żonę.

Podobasz mi się tylko Ty i nie ma na to rady,
wypełniasz wszystkie moje sny, wciąż Ty i Ty i Ty i Ty i Ty...

poniedziałek, 19 listopada 2007

To świt, to zmrok

Czy to ta mała dziewczyneczka, chłopczyk co w piłkę lubił grać.
Kiedy i jak się dorosłymi mogli stać.
Ona się w piękność zamieniła, a on nie uwierzyłabyś.
Wczoraj bawili się tu razem, dziś....

To świt, to zmrok, to świt, to zmrok, płyną szybko dnie.
Nagle kwiat olśnił nas swą barwą, kiedy się zjawił któż to wie.
To świt, to zmrok, to świt, to zmrok, jak tu zliczyć dni?
Po zimach wiosny niosą życie, radość przeplata się i łzy.

Jaką im mądrość ofiaruję, w czym na początek ulżę mu.
Od siebie będą się uczyli, dzień po dniu.
Tak jakoś dobrze są dobrani, niewiele bywa takich par.
Pod baldachimem spać to ma swój czar.

To świt, to zmrok, to świt, to zmrok i już tyle lat.
Coś rodzi się i coś przemija, ale zostaje po na ślad.
To świt, to zmrok, to świt to zmrok i już tyle lat.
Coś rodzi się i coś przemija, ale zostaje po na ślad.

środa, 7 listopada 2007

Jak to było


Jak to było ze mną z Tobą?
Gdy wiosenny powiał wiatr.
Płynął rzeką biały obłok,
łąkę okrył biały kwiat.
Jak to było? Jak to było? Jak wygląda wiosną miłość?

Gdzie to było wśród zieleni?
Trudno dzisiaj wracać tam.
Wiosna ma się ku jesieni,
gdy zasnuje trawy rdza.
Gdzie to było? Gdzie to było? Gdzie jesienią mieszka miłość?

Kiedy było tam inaczej?
Słońce zna dokładny czas.
Lecz godziny nie zobaczę,
bo słoneczny zegar zgasł.
Kiedy było? Kiedy było? Kiedy w ludziach była miłość?

Co to było, co to będzie? Czy zostanie to co jest?
Wiatr nad rzeką chmury pędzi,
chmury pełne moich łez.

Co to było? Co to było?
Może miłość, może miłość?

wtorek, 30 października 2007

Non, c'est rien

Non, c'est rien
Aussi peu, croyez le bien
Ca ira mieux des demain
Avec le temps qui passe
Dans la vie tout s'efface
Non, c'est rien
A qui bon tendre vos mains
Je n'ai pas tant de chagrin
C'est vous qui etes tristes
Mes amis, partez vite
Laissez moi cette nuit
Sortez, mais sans moi
Allez boire a ma sante
Rapportez votre pitie
Vous me faites rire, bien rire...
Non, c'est rien
Aussi peu croyez le bien
Cet amour n'etait plus rien
D'autre qu'une habitude
J'en ai la certitude
Non, c'est rien
Ce garcon, moi j'ai le plains
Ne croyez pas que demain
Une seule seconde
Je serai seule au monde
Laissez, laissez-moi cette nuit
Sortez mais sans moi
Allez boire a mes amours
A tous mes futurs amours
Mes prochains je t'aime...Je t'aime...
Laissez-moi et ne croyez pas surtout pas
Que je vais pleurer pour ca
Suel mon coeur n'y comprend rien
Mais a part ca rien, rien
Non c'est rien, aussi peu croyez le bien
Je n'ai pas tant de chagrin
Je n'ai pas tant de chagrin
Non c'est rien...
Non c'est rienRien!

poniedziałek, 22 października 2007

Free again


Back to being free again
Back to being me again
With all my precious freedom, my precious, precious freedom
On my own
Back to being on my own
Back to live the life I'd known
Before I ever knew him, before I ever knew him
Free again, independent me, free again
Time to call up all the crowd
Raise the roof and shout out loud
Time to have a party, a party
Lucky me, take a look at lucky, lucky me
Take a look and you can see
How much I love my freedom, my precious, precious freedom
Simple me, complicated, simple me
Back to where I used to be before I ever knew him
Before I ever knew him...
Free again, lucky, lucky me
Free again
Back in circulation, now,
Time for celebration, now
Time to have a party, a party...
Free again, independent me free again
Time to call up all the crowd
Raise the roof and shout out loud
Time to have a party!
Lucky me, take a look at lucky, lucky me
Back to where I used to be! Back to where I used to be !
Free again...
Free again...
Free...

piątek, 19 października 2007

Jesteś mi potrzebny

Kiedy Ciebie nie ma, gdy odchodzisz stąd,
wieczór nie chce gwiazdy podać mi do rąk.
Kiedy Ciebie nie ma pustką staje dom,
ogień już nie śpiewa moim smutnym sną.

Jesteś mi potrzebny na pogodne dni.
Jesteś mi potrzebny na zimowe sny.
Jesteś mi potrzebny na jesienny deszcz.
Jesteś mi potrzebny dobrze o tym wiesz.
Jesteś mi potrzebny pośród słońca lśnień.
Jesteś mi potrzebny przez calutki dzień.
Jesteś mi potrzebny także w nocy mrok.
Jesteś mi potrzebny przez okrągły rok.

Kiedy Ciebie nie ma każda noc jest zła,
świt niechętnie wstaje, dzień za długo trwa.
Milknie cala ziemia, gasną kwiaty łąk,
kiedy Ciebie nie ma, gdy odchodzisz stąd.

Jesteś mi potrzebny na pogodne dni.
Jesteś mi potrzebny na zimowe sny.
Jesteś mi potrzebny na jesienny deszcz.
Jesteś mi potrzebny dobrze o tym wiesz.
Jesteś mi potrzebny pośród słońca lśnień.
Jesteś mi potrzebny przez calutki dzień.
Jesteś mi potrzebny także w nocy mrok.
Jesteś mi potrzebny przez okrągły rok.

Kto się komu śni


Ja nic nie powiem mu, bo słów mi brak.
Niech wiatr wiosennym szeptem da mu znak.
Niech ptak wyśpiewa wszystko zdradzi kwiat.
Co sekret mój już dawno, dawno znam.

Kocham Cię w dzień, gdy akacja zakwita.
Nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyta.
Nawet we śnie, chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy.
Kocham Cię w dzień gdy akacja zakwita.
Nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyta.
Nawet we śnie, chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy,
przy ogniu i róży, wszędzie i wciąż.

Ja nic nie powiem mu bo nie ma go.
Jest wiatr, jest ptak srebrzysty, kwiat za mgłą.
On choć mówi jestem, jest ze snu.
Choć nie ma go ja jednak wierze mu.

Kocham go w dzień, gdy akacja zakwita.
Nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyta.
Nawet we śnie, chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy...
Oh, kocham go znów, gdy akacja zakwita.
Nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyta.
O nawet we śnie chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy,
przy ogniu i róży, wszędzie i wciąż.

Ja nic nie powiem mu, nie powiem mu, nie, nie.
Kto wie, a może ja się jemu śnię...
To mnie tak wyzna wszystko, zdradzi kwiat.
Co o nim wie, bo wszystko, wszystko zgadł.

Kocham mnie w dzień, gdy akacja zakwita.
Nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyty.
I nawet we śnie, chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy.
Kocham mnie w dzień gdy akacja zakwita.
O, nocą wśród gwiazd ciągle szczęścia niesyty.
O, nawet we śnie chcę czy nie i kiedy świta
i przed burzą i po burzy,
przy ogniu i róży, wszędzie i wciąż.
Kocha, kocha mnie, kocha....

sobota, 13 października 2007

Od stóp do głów


Nie kochaj mnie trochę,
bo cała jestem tu.
Więc kochaj mnie całą
A nie tylko pół.

Nie kochaj mnie trochę,
bo trochę to nic:
na oścież otwarte
zakratowane drzwi.

Więc kochaj mnie całą
i całuje mnie mała,
i całuj i kochaj,
aż zniknie tęsknota.

Nie kochaj,mnie trochę,
bo cały jestem tu.
Więc kochaj całego,
a nie tylko pół.

Nie kochaj mnie trochę,
bo trochę to pic:
na oścież otwarte,
zakratowane drzwi.

Więc kochaj mnie całą
i całuje mnie mała,
i całuj, i kochaj,
aż zniknie tęsknota.

Jeśli mnie kochasz,
to kochaj i mów,
że mnie w całości
od stóp aż do głów.

Więc kochaj w całości
i całuj z radości,
i całuj, i kochaj,
aż minie tęsknota.

wtorek, 2 października 2007

Hiroshima mon amour


Miłość do drzewa sprzyja tylko ptakom,
miłość jak dzień, owoców pełen,
miłość do lata jest jak noc upalna.
I tak od wieków kochamy siebie.

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

I tak od wieków różne są miłości:
miłość gdy wiatr nad głową trzyma,
miłość do rąk twych, bardzo chorych liści.

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

I tak od wieków różne są miłości:
miłość gdy wiatr nad głową trzyma,
miłość do rąk twych, bardzo chorych więdnie.

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

Jaką miłością zmazać ślady bólu?
Jakie ziemie naraz zatrzymać?
Jakim powietrzem Cię do łez przytulić?

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

Rzeki odchodzą na północ codziennie,
łodzi rybackich port nie zatrzyma,
morze na brzegach oślepłe codziennie.

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

Miłość do ciebie nie tkwi w metaforze.
Takiej siły wiersz mój nie ma...
Zostanę przy tobie jak czas, jak morze.

O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!
O mon amour Hiroshima!

wtorek, 25 września 2007

Marzeń moich nie zna nikt


Tak lubię czasami pomarzyć,
przywołać wspomnienia gdy ginie ich ślad.
Pośród złudzeń miraży, lepszy wydaje się świat.

Marzeń moich nie zna nikt,
nie wiesz o nich nawet Ty.
Kryje je w sercu na samym dnie,
nieosiągalne marzenia me.
Chciałabym spojrzeć tylko raz,
na naszą ziemię z najdalszej gwiazd.
Mleczną drogą na spacer pójść, wsiąść na wielki wóz.
Chciałabym cofnąć czasu bieg, by zeszłoroczny padał śnieg,
by tamta wiosna wróciła tu i zgasłe świty wstały znów.
Marzeń moich nie zna nikt.
A największe spośród nich w sercu mam na samym dnie,
chcę byś zawsze kochał mnie.

Już zmierzch pozapalał latarnie
i księżyc prowadzi nas dwoje przez park.
Miasto cisza ogarnia, w ciszy rozpala się mgła.

Marzen moich nie zna nikt,
nie wiesz o nich nawet Ty.
Kryje je w sercu na samym dnie,
nieosiągalne marzenia me.
Chciałabym spojrzeć tylko raz,
na naszą ziemię z najdalszej gwiazd.
Mleczną drogą na spacer pójść, wsiąść na wielki wóz.
Chciałabym cofnąć czasu bieg, by zeszłoroczny padał śnieg,
by tamta wiosna wróciła tu i zgasłe świty wstały znów.
Marzen moich nie zna nikt.
A największe spośród nich w sercu mam na samym dnie,
chce byś zawsze kochał mnie...

wtorek, 18 września 2007

Dzikuska


W górach jestem owieczką co się wspina na szczyt,
a na morzu łódeczką, która czeka na świt.
Mówią na mnie dzikuska, pachnę słońcem i bzem,
żyje wolna jak mustang między nocą a dniem.

Z morskich fal, z łanów zbóż, nadchodzę.
Kocham Was gdy kochać chcę.
Nudzę Was, więc nudzę się.

Bo ja jestem dzikuską prędką rzeką wśród skał,
Niepotrzebne mi lustro i pałace i szal.
Moja pani przyroda, wolny wicher mój pan,
W dzikich mieszkam jagodach, różą kłaniam się Wam.

Pozostanę dzikuską nie usidli mnie ślub,
wolę kieszeń mieć pustą niż łańcuchy u stóp.
To nie dla mnie są pęta, nie ujrzycie mych łez,
wiem jak dzikie zwierzęta że niewola to kres.

Z morskich fal, z łanów zbóż nadchodzę.
Kocham Was, gdy kochać chcę.
Lubię Was, więc nudzę się.

Proszę kochać mnie taką, jaką przyniósł mnie wiatr
i darować mnie taką, kiedy wezwie mnie świat.
Hen, za siódmy horyzont pożegluje bez tchu,
byłam dziką narcyzą i nic więcej setu.

Akompaniament można pobrac z http://www.mediafire.com/?fc5dwdz3pgd

piątek, 14 września 2007

Uśmiechem miłość się zaczyna

Po szarej godzinie, na szarej ulicy,
w kawiarni lub w kinie gdzie śnią lunatycy.
Gdy tracisz nadzieje i patrzysz się z mostu ,
coś nagle się dzieje po prostu.

Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.
Bo gdy uśmiechnie się dziewczyna,
przybiera wszystko inny sens.
Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje każdy łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Niejedna Ci potem łza z oczu popłynie.
Nie wszystko jest złotem szczególnie gdy minie.
Powrócą znów smutki i puste mieszkanie,
lecz krótki refrenik zostanie:

Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.
Bo gdy uśmiechnie się dziewczyna,
przybiera wszystko inny sens.
Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje każdy łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Pocałunek ognia

Zapalę serce Twoje swoim pocałunkiem,
ja chcę by nas ogarnął dzisiaj płomień z ognia.
Wiem, że nie będzie dla nas nigdzie już ratunku,
bo to jest pocałunek, który spala do dna.

Miłości ogniem serce Twoje dziś zdobędę,
gdzie tylko pójdziesz, pójdę tam za Tobą wszędzie.
I już nie może wstrzymać mnie przeszkoda żadna,
na drodze, którą chcę do Ciebie iść.

To serce moje, jest Twoje tylko Twoje
i Tobą tak pijane i Ciebie tak spragnione.
To serce moje rozgarnia wszystkie drogi
i ciągle biegnie, ciągle biegnie do Twych drzwi.

Stan przy mnie blisko, spójrz prosto w moje oczy,
zobaczysz moją radość i moje zły zobaczysz.
Stań przy mnie blisko, spójrz prosto w moje oczy
i tak jak dawniej, tak jak dawniej tak całuj mnie, tak całuj mnie, tak całuj mnie.

Dla Ciebie umiem dziś świat zatrzymać w biegu,
zapalić róże na martwym białym śniegu.
Dla Ciebie będę zawsze śpiewać o miłości,
o mej miłości zrodzonej z ognia.

Posłuchaj słów tych, tęsknota je stworzyła,
tęsknota nocą tak mówić mnie uczyła.
Dlatego nigdy nie zapomnisz mojej twarzy,
bo złotych włosów moich cień poznałeś sam.


Zapalę serce Twoje swoim pocałunkiem,
ja chcę by nas ogarnął dzisiaj płomień z ognia.
Wiem, że nie będzie dla nas nigdzie już ratunku,
bo to jest pocałunek, który spala do dna.

Miłości ogniem serce Twoje dziś zdobędę,
gdzie tylko pójdziesz, pójdę tam za Tobą wszędzie.
I już nie może wstrzymać mnie przeszkoda żadna,
na drodze, którą chcę do Ciebie iść.

Błękitna tarantella

Jak w ogromną klawiaturę wiatr uderza w błękit mórz.
Wiszą mury nad zatoką niby srebrnej gwiazdki nów.
Szumi woda, tańczy niebo, blaskiem słońca fala gra.
Z nim błękitna tarantella, niecierpliwie tak jak ja.

Przyjdź beztroski jak fale tych mórz
Tak za Tobą stęskniłam się już

Nikt nie zatrzyma fal tych biegu
Nikt mi tęsknoty nie ukoi
Fale wracają wciąż do brzegu
Jak moja do Ciebie myśl

La la la la la la la la la
.....

To dla Ciebie w podarunku, to na Twoją miły cześć.
Ktoś zapalił słońce w niebie, ktoś ułożył moją pieśń.
To na Twoje powitanie niespokojnie tańczy wiatr.
Chciałby ujrzeć w złotym piasku Twoich stóp wilgotny blask.

Przyjdź beztroski jak fale tych mórz
Tak za Tobą stęskniłam się już

Nikt nie zatrzyma fal tych biegu
Nikt mi tęsknoty nie ukoi
Fale wracają wciąż do brzegu
Jak moja do Ciebie myśl

Lal la la la la la la la la
..

Czemu jeszcze Cię nie widać wkrótce już zapadnie zmrok.
Nad zatoką szybko gaśnie gorejący słońca krąg.
Coraz głośniej szumi morze, coraz szybciej fala gra.
Z nim błękitna tarantela, niecierpliwie tak jak ja.

Przyjdź beztroski jak fale tych mórz
Tak za Tobą stęskniłam się już

Nikt nie zatrzyma fal tych biegu
Nikt mi tęsknoty nie ukoi
Fale wracają wciąż do brzegu
Jak moja do Ciebie myśl

Lal la la la la la la la la
...

W Lewinie koło Kudowy


W Lewinie koło Kudowy jest dom mych dziecinnych dni.
Dziś stary w wspomnieniach nowy, miał z Polska otwarte drzwi.
Na wzgórzach mego Lewina, świat w słońcu do mnie się śmiał.
Wiatr śpiewał dla mnie w leszczynach i strumień szemrał wśród skał.

W Lewinie znam każdą drogę,
kąt każdy w pamięci mam.
I serce moje tam biega jak bose dziecięce sny.

Fontanna w rynku i zegar
i szkoła wśród złotych gór.
I kościół gdzie często biegłam szeptać swą radość czy ból.

W Lewinie ojciec mój wiosną
kaczeńce żółte z tych łąk,
brał w dłonie wielkie jak wiosła
z mych małych i mokrych rąk

Nocą zaś mostem kamiennym,
biegł pociąg z nim iskier grad.
Blask okien, stuku natrętny,
słał lęk, lecz wzywał gdzieś w świat.

Wieczornym obrazem w kinie,
czar stron dalekich się śnił.
Dziś chcę Ci przesłać Lewinie
me dzięki za tamte dni.

Chociaż odbiegłam daleko,
choć wiele krajów dziś znam.
Ciągle się łudzę wciąż czekam,
że wrócić do Ciebie mam.

Dziś boso, biegłabym boso,
z włosami co świat je zna.
Z mym sercem w dłoni jak echo,
jak płaczę wiem...

Choć jestem dzisiaj daleko,
daleko, a blisko Was.
Oddaje Wam tę piosenkę,
zwyczajną, prostą jak ja.

Salomon

Salomon był to mądry król,
wielki i uczony. Salomon miał cedrowy dwór,
oto mąż dla żony.
Jak Salomonem dzisiaj być,
sam siebie pytam.
Może ja ci w książkach coś
znajdę i poczytam.

Król Salomon sławny mąż,
arcygeniusz ideał nasz.
Któż by nie chciał w życiu być
Salomonem choć raz.
On jeden poznał życia sens,
on go zrozumiał.
Król Salomon sławny mąż,
arcygeniusz ideał nasz.
Z piedestału nagle bęc,
leci na zbitą twarz.
On jeden poznał życia sens,
on go zrozumiał.

Salomon był to mądry król,
niech go piorun trzaśnie.
Salomon miał cudowny dwór,
ty go nie masz właśnie.
Jak Salomonem dzisiaj być,
sam siebie pytam.
Już ci lepiej w książkach coś
znajdę i poczytam.

Całuj gorąco

Na ścianie złote słoneczniki,
dzień namaluje jak Van Gogh.
Nie było mi tak dobrze z nikim,
już teraz wiem, że to jest to.

Radosny w sercu czuje płomień,
za oknem, kolorowy wiatr.
Ja z Tobą w pożądania blasku,
tak jakby płonął cały świat.

Całuj, całuj gorąco, jak nie całował nikt.
Całuj, całuj jak ogień, tylko Twoją chcę być.
Całuj, całuj gorąco, musisz moim już być.
Całuj, całuj jak słońce, tylko Ciebie chcę mieć.

Widzimy z bliska nasze twarze,
już zawsze będzie właśnie tak.
Nie było mi tak dobrze z nikim,
już teraz wiem, że jesteś mój.

W zieleni płynę i w błękicie,
po niebie które wyszło z ram.
Ja z Tobą w pożądania blasku,
tak jakby płonął cały świat.

Całuj, całuj gorąco, jak nie całował nikt.
Całuj, całuj jak ogień, tylko Twoją chcę być.
Całuj, całuj gorąco, musisz moim już być.
Całuj, całuj jak słońce, tylko Ciebie chcę mieć.

Oczy czarne

Oczi cziornyje, oczi dziwnyje,
oczi strasnyje i priekrasnyje...
Kak lublu ja was, kak bajus' ja was...
Ja uwidieł was w niecharoszij czias.

Lararira, lalalala, lalalala, lalalala,
Lalalalala, lalalalala, tararira lalalila.

Pacałuj mienia mmm garaczyj agnia,
Patom ja tiebia, patom ty mienia.
Patom snowa ty, patom snowa ja,
patom wmiestie my razcałujemienia.

Oczi strasnyje, oczi dziwnyje,
oczi strasnyje i priekrasnyje...
Kak lublu ja was, kak bajus' ja was...
Ja uwidieł was, och, w niecharoszij czias.

Laj laj laj laj laj laj laj laj laj,
laj laj laj laj laj, laj laj laj laj laj.
Laj laj laj laj laj laj laj laj laj,
laj laj laj laj laj, laj laj laj laj.

Pacałuj mienia mmm garaczyj agnia,
Patom ja tiebia, patom ty mienia.
Patom snowa ty, patom snowa ja,
patom wmiestie my mmmmm razcałujemienia.
Oczi cziornyje, oczi dziwnyje,
oczi strasnyje, strasnyje i priekrasnyje...
Kak lublu ja was, kak bajus' ja was...
Palubił was nawsiegda

Melancholie

Melancholii, tym imieniem przyzywam cię,
melancholii, wiem jak bardzo kochałam cię.
Jak szary płaszcz, otuliła nas melancholia
i słyszę wciąż, jak romanse mi gra.

O, melancholii, świat się zmienił w dolinę łez.
Był domem mi, dzisiaj cierniem jest.
Tak bolą mnie, nie otarte łzy,
tak bolą mnie, nie wyśnione sny,
naszych krótkich dni.

Po drogach moich, będę chora na ciebie,
chora na ciebie o kochany mój.
Melancholii, wciąż bliżej do ciebie jest,
zaniosę ci, aż tam kolczyki z łez.

Zegar z kukułką


Stary zegar z miną mądrą,
ma na wszystko mądry pogląd.
Wskazówkami jak wąsami rusza sobie tylko tak.
Tiku tak, tiku tak.

Stary zegar z mądrą miną,
liczy chwile, które płyną.
Póki z głowy zegarowi nie wyskoczy nagle ptak.
Mały ptak, mały ptak.

A wtedy: kuku kuku, zegar kuka.
I diabli w jego oczach gra.
I w rytmie kuku kuku drży peruka,
drżą włosy które zegar ma.
I nawet kuku kuku drżą na sznurkach,
ciężarki bokobrody dwa.

Kuku, kuku, kuku,
Kuku, kuku, kuku,
Kuku, kuku, kuku.
Stary zegar czerwienieje,
bo się zeń piosenka śmieje.
Wiec do głowy zegarowej ,
wraca zawstydzony ptak.
Mały ptak, mały ptak.

I już zegar z mądrą miną,
liczy chwile które płyną.
A wąsami wskazówkami,
rusza sobie tylko tak:
Tiku tak tiku tak.

Aż nagle: kuku, kuku, znowu kuka.
I diabli w jego oczach gra
i w rytmie kuku kuku drży peruka.
Drżą wąsy bokobrody dwa.
A dla każdego mruka jest nauka,
niech no się tez na żartach zna.

Kuku, kuku, kuku,
Kuku, kuku, kuku,
Kuku, kuku, kuku.

Wiedz o mnie wszystko

Zwykle cicha i skryta w chwili pytań.
Dzisiaj sama nie pytana pragnę mówić, mówić Ci:

Wiedz o mnie wszystko,
znaj każdy szczegół z mego życia.
Wiedz o mnie wszystko,
nic przecież nie mam do ukrycia.
Po co kiedyś masz usłyszeć ,
z czyjś ust, że kochałam, że wierzyłam już.

Wiedz o mnie wszystko,
był ktoś i jeszcze go wspominam.
Wiedz o mnie wszystko,
był ktoś i przyszła miłość inna.
Jeśli chcesz rozjaśnić i uśmiechem,
gestem ogrzać zmierzch.
Masz mnie taką jaka jestem,
wiesz już o mnie wszystko, wszystko wiesz.

Że potrafię zapomnieć, jesteś pewien,
lecz ja nie wiem co wiesz o mnie i dlatego mówić Ci:

Po co kiedyś masz usłyszeć ,
z czyjś ust, że kochałam,
że wierzyłam już.
Wiedz o mnie wszystko,
był ktoś i jeszcze go wspominam.
Wiedz o mnie wszystko był ktoś
i przyszła miłość inna.
Masz mnie taką jaka jestem,
wiesz już o mnie wszystko, wszystko wiesz...

Kocham Jurka


Kocham Jurka, kocham Jurka woła każda rzecz.
Śpiewa lampa, krzyczy biurko, szafa skrzypi też.
Kocham Jurka, dzwoni tramwaj i deszcz lirycznie łka.
Tam przechodnie i latarnie przytupując tak

Czy to jest wybór dobry?
Czy Jurek tego wart?
Że kocham go ogromnie?
Że kocham go aż tak?

Kocham Jurka, kocham Jurka w całym mieście brzmi.
Najweselszą tę symfonie świat wygrywa mi.
Udaje przed nim, że po prostu z niego kpię,
nie chciałabym przewrócić w głowie mu.
By chłopca zmylić całkiem, tańczyłam wciąż z Michałkiem
i nagle patrzę mego Jurka nie ma już.

Uciekł Jurek, uciekł Jurek woła każda rzecz.
Płacze lampa, krzyczy biurko, szafa skrzypi też.
Uciekł Jurek, dzwoni tramwaj, deszcz lirycznie łka.
A przechodnie i latarnie przytupując tak.

Czy pobiegł do kwiaciarni po róże dla mnie trzy?
Czy uciekł jak najdalej, miał dosyć moich kpin.
Kocham Jurka, kocham Jurka czy on o tym wie?
Jak go spotkam powiem prawdę, że niemądry jest.

Kocham Jurka, kocham Jurka czy on o tym wie?
Jak go spotkam powiem prawdę, że niemądry jest.

Ożeń się Johnny


Pod zardzewiałym mieszkał mostem, miał butlę dźwięczną niby dzwon.
Bez whisky dzień nazywał postem, a pościł raz do roku John.
Ktoś kiedyś rzekł mu gdy z nim hulał, nieznany przybysz z obcych stron,
John z Ciebie Barleycornia hulal, John Barleycon.

Ożeń się Johnny, ożeń się Johnny.
Cóż to za życie? Życie bez żony.
Cóż to za życie? Picie i picie.
Ożeń się Johnny Barleycorn.

Będziesz na grządkach, sadził lilijki.
Słodko Ci zwiewno lata jak motylki.
Po co Ci butla dźwięczna jak dzwon?
Ożeń się Johnny Barleycorn.

Wtem Johnny sięgnął do kieszeni po butlę dźwięczną niby dzwon.
I burknął radzę wam ją cenić bo to jest pani Barleycon.
Ktoś na to rzekł mu gdy z nim hulał, nieznany przybysz z obcych stron.
Co widzę żonę masz jak ulał John Barleycon.

Nie żeń się Johnny, nie żeń się Johnny.
Po co Ci Johnny na raz dwie żony?
Po co dzień życia, Johnny bez picia.
Nie żeń się Johnny Barleycon.

Po co lilijki, w grządkach zielonych?
Nie żeń się Johnny, nie żeń się Johnny.
Po co ma butla płakać jak dzwon?
Nie żeń się Johnny Barleycon.

Po co lilijki, w grządkach zielonych?
Nie żeń się Johnny, nie żeń się Johnny.
Po co ma butla płakać jak dzwon?
Nie żeń się Johnny Barleycon.

Do Ciebie mamo

Mamo, smutno tu i obco,
drzewa inne rosną
i ciszy nikt nie zna tu.

Mamo, nie myśl, że się skarżę,
żal mi tylko marzeń,
dziecięcych dni, moich dni.

Widzę znów nasz dom,
Ciebie mamo w nim.
Wspominam stary klon,
ciemny i wysoki jak dym.

Mamo wołam twoje imię,
znowu jesteś przy mnie,
jak za dawnych lat.

Widzę znów nasz dom,
Ciebie mamo w nim.
Wspominam stary klon,
ciemny i wysoki jak dym.

Mamo w sercu Cię kołyszę,
list do ciebie piszę,
ciemny jak ta noc.

To nieprawda mamo,
jutro wyślę list.
I będzie mamo tak jak miało być.
A Ty mamo śpij,
jeszcze noc dobrze śpij ,
o mamo.

Spójrz prosto w oczy


Miłość...
Miłość...

Jakże Cię drażni me milczenie.
Chcesz mnie pytaniem zaskoczyć.
Nic nie poradzę, nic nie zmienię,
wszystko powiedzą Ci oczy.

Spójrz prosto w oczy, spójrz,
to miłość.
Chcesz miły, chcesz czy nie,
to miłość.
Niby ktoś oczekiwany, dziwny gość znany nieznany.
Któż to wie, szczęścia los, czy serc zabiło.

Spójrz prosto w oczy, spójrz nie czekaj,
bo chwila tak jak wiatr ucieka.
Już jej nigdy nie dogonisz,
nie odnajdziesz nigdy już.
Miły mój prosto w oczy spójrz.

Spójrz prosto w oczy, spójrz, nie czekaj.
Bo chwila tak jak wiatr ucieka.
Już jej nigdy nie dogonisz,
nie odnajdziesz nigdy już.
Miły mój prosto w oczy spójrz

Złota maska


Kocha, lubi, szanuje,
nie chce, nie dba, żartuje.
Czy to zły, czy dobry znak.
Szczęście, smutek, westchnienie,
można zagrać na scenie.
Tak jak w życiu, właśnie tak...

Bo twarz aktora to złota maska,
pod nią się kryje i radość i ból.
A jego życie w pozornych blaskach,
to także jedna z aktorskich ról.
Przyjmij publiczko miła, warszawska,
naszą piosenkę i uśmiech nasz.
Bo dziś w piosence tej złota maska,
naszą prawdziwą odsłania twarz.

Ludzie rzadko są szczerzy.
Człowiek słowom nie wierzy,
myśli, ze to fałsz i gra.
Wiec uczucie najrzadsze,,
Chciałby przeżyć w teatrze.
Kto chce złudzeń, ten je ma.

Przyjmij publiczko miła, warszawska,
naszą piosenkę i uśmiech nasz.
Bo dziś w piosence tej złota maska,
naszą prawdziwą odsłania twarz,
naszą prawdziwą odsłania twarz.

Szczęście


Wiem, zechcesz, bym byłą najszczęśliwszą,
gwiazdy byś chciał mi z nieba dać.
Dobrze wiem, że Ty dla mnie zrobisz wszystko,
by szczęście to zechciało trwać.
Szczęściem mym są najdroższe Twoje oczy,
dobrze wiem, czym są dla mnie usta Twe.
Szczęściem mym są codzienne Twe powroty,
gdy na Twój widok cała drżę.

Szczęście swe odnajduję w Twym uśmiechu,
w dłoniach Twych, kiedy obejmują mnie.
Szczęście me w każdym Twoim jest oddechu,
nawet gdy śpisz ja kocham Cię.
Kto z Was wie, ile szczęcie miewa odmian?
Lub ile barw na tęczy lśni?
Mało kto szczęście swe spotyka co dnia,
przeważnie o nim tylko śni.
Szczęście to słońce witające ranek,
gwarny dzień i gwiazdami lśniąca noc.
Szczęściem są ptaki głośno rozśpiewane
i twój najukochańszy głos.

Szczęściem też może być i niepogoda,
głośny wiatr i tłukący w szyby deszcz.
Co mi tam, kiedy wiem, że Ty mnie kochasz
i że ja Ciebie kocham też.

Szczęściem mym są codzienne Twe powroty,
dobrze wiesz, czym są dla mnie usta Twe.
Szczęście me to codzienne Twe powroty,
gdy na Twój widok cała drżę.

Szczęście swe odnajduje w Twym uśmiechu,
w dłoniach Twych kiedy obejmują mnie.
Szczęście me, w każdym Twoim jest oddechu,
nawet gdy śpisz, ja kocham Cię... Kocham Cię...

Jak nazwać miłość

Jak nazwać miłość, gdy brak mi słów
Jak mam ja przyjąć, gdy wróci znów.
W dniu nienazwanym jeszcze nam nieznanym....
Czy dotrzyma kiedyś obietnicy swej.....
Jak nazwać miłość....
Ma wiele imion, wiele barw....
To miłość jest.....
Pierwsze jest Twoje, drugie imię moje.
Miłość to Ty znów powtarzam imię Twe.

Jak nazwać miłość....
Ma wiele imion, wiele barw....
To miłość jest...

Wiatraki na wzgórzach

Wiatraki wśród wiosennych traw,
u szczytu pagórków ruchliwe jak wiatr.
Nakręcam się na nieba tle,
jak skrzydła małej muszki na szkle.

I miłość też wydaje się
wiatrakiem ze wzgórza patrzącym na świat.
Bo zmienna tak i skrzydła ma
i też się w kółko kręci pod wiatr.


Zakochani są zawsze tak
zagubieni, zapatrzeni.
Tylko siebie widzą i własny świat
i nic tu nie zmienisz.

Bo tak już jest że miłość też,
jak wiatrak ze wzgórza spogląda na świat.
I zmienna jest i skrzydła ma
i też się w kółko kręci pod wiatr, kręci pod wiatr, kręci pod wiatr.

Jest jeszcze coś co trudno nam zabrać.
Wieczór co właśnie zapada,
strumień wśród drzew, cisza lub szept.


Zakochani są zawsze tak
zagubieni, zapatrzeni.
Tylko siebie widzą i własny świat
i nic tu nie zmienisz.

Bo tak już jest ze miłość też,
jak wiatrak ze wzgórza spogląda na świat.
I zmienna jest i skrzydła ma
i też się w kółko kręci pod wiatr, kręci pod wiatr, kręci pod wiatr.

Człowiek i strzelnica


Zdejmij kapelusz, strzelbę weź i strzel,
kto szedł bez celu tu odnajdzie cel.
Na całą ścianę tarcze malowane,
więc łokcie na ladę pokuś się o czekoladę.
Nie miałeś celu, proszę oto cel:
płać przyjacielu i raz jeszcze strzel.

Chodzi człowiek w kapeluszu nosi głowę swą,
nie wiadomo kto, nie wiadomo co.
Nie wiadomo czy go wzruszy,
jeśli spytać go: masz ty cel w życiu popróbuj go.

Zdejmij kapelusz, strzelbę weź i strzel,
kto szedł bez celu tu odnajdzie cel.
Na całą ścianę tarcze malowane,
więc łokcie na ladę pokuś się o czekoladę.
Nie miałeś celu, proszę o to cel:
płać przyjacielu i raz jeszcze strzel.

Na całą ścianę tarcze malowane,
więc łokcie na ladę pokuś się o czekoladę.
Nie miałeś celu, proszę o to cel:
płać przyjacielu i raz jeszcze strzel.

Jestem taka a nie inna


Jestem taka a nie inna, zwykła sobie ot dziewczyna.
Chyba o tym czasem zapominasz? No, no, no...

Szukasz we mnie takich zalet, jakich wierz nie ma wcale.
Czemu patrzysz na mnie z takim żalem? Oj, jo, joj...

Jeśli szukasz ideału, powiedz szybko, powiedz śmiało.
Wcale, o mnie nie myśl, mnie nie żałuj, nic a nic...

Chociaż zdanie Twoje cenię, choć z nim liczę się szalenie.
Ale daruj, ja się już nie zmienię, Ty i tak mnie kochasz!

Jestem taka a nie inna, zwykła sobie ot dziewczyna.
która wiecznie o czymś zapomina, wybacz jej.
Nocą myśli o spacerach, rano oka nie otwiera,
potem tobie czas jak swój zabiera.
Śmiej się, śmiej.

Lubi patrzeć sobie w niebo, głośno śmiać się z byle czego,
wróżyć z gwiazdki sennej, gwiazdki śniegu.
W szczęście swe.

Jestem taka a nie inna to Cię właśnie przy mnie trzyma,
bo mnie kochasz chociaż raz to przyznaj taką jaka jestem

Dla Ciebie miły


We włosach kliwi kwiat, dla ciebie miły,
kolczyków ciepły blask, dla Ciebie miły.
Pudruję nosek i węgielkiem czernię brwi,
szal cienki jakby z mgły, dla ciebie miły.

Korali sznurki trzy, dla ciebie miły,
dobrze, że siostry mi pożyczyły.
Pierścionek miota skry i jak prawdziwy lśni,
lusterko powiedz czy nie ładnie mi.

Choć jeden raz, żebym była tak piękna.
Dziś, właśnie dziś, bo wieczorem na bal
z tamtą druga masz przyjść.
Spostrzegasz mnie, nagle serce ci pęka,
ta scena mi, każdej nocy się śni,
od wieczora po świt.

We włosach kliwi kwiat, dla ciebie miły,
kolczyków ciepły blask, dla Ciebie miły.
Pudruję nosek i węgielkiem czernię brwi,
szal cienki jakby z mgły, dla ciebie miły.

Korali sznurki trzy, jak mi w nich ładnie,
że dziś płakałam nikt nie odgadnie.
Przyjdź ukochany, przyjdź, ubawisz ty się dziś,
lusterko mówi mi, że mogę iść.

We włosach kliwi kwiat, dla ciebie miły,
kolczyków ciepły blask, dla ciebie miły.
Pudruję nosek i węgielkiem czernię brwi,
szal cienki jakby z mgły, dla ciebie miły.

Korali sznurki trzy, jak mi w nich ładnie,
że dziś płakałam nikt nie odgadnie.
Przyjdź ukochany, przyjdź, ubawisz ty się dziś,
lusterko mówi mi, ze mogę iść.

Przyjdzie na to czas

Dwa dni mnie zna dopiero, już chce na spacer iść.
Przy swoim się upiera: Nie jutro lecz dziś!
A w parku w cieniu drzew, całować chciałby mnie.
Wolnego, chłopcze nie śpiesz się.

Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas
na spacery w letnią noc.
Ale najpierw wstąp do domu,
o przyszłości ze mną pomów.
Kwiaty przynieś raz, drugi raz, trzeci raz,
czekoladki czasem też.
To powinno Ci wystarczyć,
że spędzamy razem czas.
Nim przyjdzie zmierzch ze swą melodią,
znów chciałbyś mnie ramieniem objąć.

Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas
na uściski w srebrny zmierzch.
Ale przed tem sprawdź kochanie,
czy podobasz się mej mamie.
Wpadnij do mnie raz, drugi raz, trzeci raz,
z ojcem pogwarz o czym chcesz.
Nie kręć głową nie cierpliwie,
taka kolej rzeczy jest.

Bukiety znosi co dzień, dla mamy nie ma słów,
całuje mnie najsłodziej, więc pytam go znów:
Za ile powiedz dni, ślub spełni nasze sny?
A on z uśmiechem odrzekł mi:
Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas,
żeby wspólne życie wieść.
Ale najpierw bądź ostrożna,
twój charakter musze poznać.
Muszę sprawdzić raz, drugi raz, trzeci raz,
czy naprawdę kochasz mnie,
czy gotujesz tak jak lubię, czy na wszystko znajdziesz czas.
Wiec poddaj się ogniowej próbie i porzuć myśl o bliskim ślubie.

Przyjdzie na to czas, przyjdzie czas, przyjdzie czas,
na obrączek złotych blask.
Ale mnie przekonaj o tym,
że dbać o mnie będziesz potem.
Musze sprawdzić raz, drugi raz, trzeci raz,
ilu innych chłopców znasz.
Nie kręć głową niecierpliwie,
taka kolej rzeczy jest...
Jak on strasznie dręczy mnie!
Przecież zna mnie, przecież wie...

Jak nie to nie


Może to zwykła nieśmiałość,
a może robisz na złość.
Co by to znaczyć nie miało?
Mam tego dość! Mam tego dość!

Jak nie, to nie, to nie, to nie, jak nie, to nie.
Jak tak, to tak, to tak, to tak, a nie, to nie.
Uśmiechnij się, obejmij mnie, nie krępuj się.

A nie, to nie, to nie, to nie, to odejdź gdy Ci przy mnie źle.
Jak nie, to nie, to nie, to nie, nie zmartwisz mnie.
Lecz zapamiętaj sobie, że jak nie to nie.
Bo wierz mi, że zaczynasz nudzić mnie.
Jak nie, to nie, to nie, to nie, jak nie, to nie.

Tak przecież nie można, po prostu staję się niegrzeczne.
Czy to jest ostrożność? Złośliwość? Czy nieśmiałość śmieszna?
Jak nie, to nie, to nie, to nie, jak nie to nie.
Nie będę przecież prosić Cię, zamartwiać się.
Już siódmy dzień wciąż przy mnie niby cień.
No podejdź wreszcie poznaj mnie,
A nie, to nie

Dziś jest tak samo jak wczoraj, jutro tak będzie jak dziś,
zdecyduj się do wieczora lub sobie idź!, na zawsze idź!

Jak nie, to nie, to nie, to nie, nie zmartwisz mnie.
Lecz zapamiętaj sobie, że jak nie, to nie.
Bo wierz mi, że zaczynasz nudzić mnie.
Jak nie, to nie, to nie, to nie, jak nie, to nie.

Tak przecież nie można, po prostu staję się niegrzeczne.
Czy to jest ostrożność? Złośliwość? Czy nie śmiałość śmieszna?
Jak nie, to nie, to nie, to nie, jak nie to nie.
Nie będę przecież prosić Cię zamartwiać się.
Już siódmy dzień, wciąż przy mnie niby cień.
No podejdź wreszcie poznaj mnie,
A nie, to nie
A nie, to nie
A nie, to nie
Nie!

Ja śpiewam piosenki


Mój miłynie bądź tak srogi,
bo serce mdleje mi z trwogi.
Czemu się miły smucisz?
Ach, ucisz serce swe ucisz.
Noc patrzy na nas gwiazdami,
jesteśmy mój miły sami.
Patrzą łzy coraz słodziej,
niech nas pogodzi ta noc.
Ja śpiewam piosenki,
drżą czułe dźwięki,
ludziom na pocieszenie.
Słuchają w radości możni i prości,
w sercach swych czując drżenie.
A jeśli któremu,
któż to wie czemu,
łza czasem błyśnie w oku?
To dla tej czystej łzy jednej,
przebacz mi biednej,
przebacz największy grzech.
Gdy kiedyś u nieba progu,
skruszona stanę przy Bogu.
Nawet sam Stwórca w niebie,
nie spojrzy groźniej od Ciebie.
Ja Bogu powiem: mój Boże,
przychodzę do Ciebie w pokorze.
Prośbę o łaskę niosę,
spójrz tylko na mnie i sądź.
Śpiewałam piosenki,
drżały ich dźwięki,
ludziom na pocieszenie.
Słuchali w radości możni i prości,
w sercach swych czując drżenie.
A jeśli któremu,
któż to wie czemu,
łza czasem błysła w oku?
To dla tej czystej łzy jednej,
przebacz mi biednej,
przebacz największy grzech.

czwartek, 13 września 2007

Szczęścia nie szukaj daleko

Poszukiwany od dawna po nocach bezsennych i dniach.
Na prośby się nie zjawia czy wróci do Ciebie kto wie...
Lecz...
Szczęścia nie szukaj daleko, za siódmą gdzieś górą i rzeką,
odnajdziesz je tu, zwyczajne w tym dniu,
ukryte w Twoim uśmiechu.
Na chwilę od Ciebie uciekło i wróci niebawem jak echo.
Niesforne jak ptak, przekorne jak żart, do Ciebie się chce uśmiechnąć.

Ze szczęściem jak z pogodą nie trudno popełnić błąd.
Pobawi się Tobą, pobawi się mną,
by nagle uciec stąd.
Lecz...
Szczęścia nie szukaj daleko, za siódmą gdzieś górą i rzeką,
odnajdziesz je tu, zwyczajne w tym dniu.
Ukrywa się w Twoim uśmiechu.

Szczęścia nie szukaj daleko, za siódmą gdzieś górą i rzeką.
Odnajdziesz je tu, zwyczajne w tym dniu,
ukrywa się w Twoim uśmiechu.

Jak w serenadzie


Milion gwiazd na niebie płonie, w starym parku ja i Ty.
Zda się nam słyszeć jak wśród nocnej ciszy,
wiatr na strunach piosnkę nam gra.
Lecz Ty mój miły podaj dłonie, mile też uśmiechnij się,
jak w balladzie, w serenadzie, zanucę Ci o miłości pieśń.

Jasiu, ja kocham tylko Ciebie.
W Twych oczach widzę Cię jak w niebie.
Bo serce moje Ty zabrałeś
i gdzieś je schował powiedz mi.
Z tęsknoty piję mocne wino,
bo Ty jesteś tego przyczyną.
Bo serce moje Ty zabrałeś
i gdzieś je schował powiedz mi.

Wszystko w życiu ma swój koniec.
Przyjdzie czas, że rzucisz mnie.
I zacznie się męka, samotność, udręka
i miłość zakończy się.
Lecz Ty mój miły podaj dłonie, mile też uśmiechnij się,
jak w balladzie, w serenadzie, zanucę Ci o miłości pieśń.

Jasiu, ja kocham tylko Ciebie.
W Twych oczach widzę Cię jak w niebie.
Bo serce moje Ty zabrałeś
i gdzieś je schował powiedz mi.
Z tęsknoty piję mocne wino,
bo Ty jesteś tego przyczyną.
Bo serce moje Ty zabrałeś
i gdzieś je schował powiedz mi.

Zostanę z Tobą


Pamiętaj, że nie jesteś sam, pamiętaj...
Jednego Ciebie tylko mam, pamiętaj...

Na dobre na złe, na tak i na nie,
zostanę z Tobą.
Wśród nocy i mgły, tam będę gdzie i Ty,
zostanę z Tobą.
Cokolwiek los da jak uśmiech i łza,
zostanę z Tobą.
Nie żegnaj mnie dziś, uparta jak myśl,
zostanę z Tobą.

Porzucisz to cóż, nie lękam się burz,
zostanę z Tobą.
Zapomnisz to nic, nie zerwie się nić,
zostanę z Tobą.
Czy warto czy nie, zostanę bo chcę,
zostanę z Tobą.
Nie żegnaj mnie dziś, uparta jak myśl,
zostanę z Tobą.

Porzucisz to cóż, nie lękam się burz,
zostanę z Tobą.
Zapomnisz to nic, nie zerwie się nić,
zostanę z Tobą.
Czy warto czy nie, zostanę bo chcę,
zostanę z Tobą.
Nie żegnaj mnie dziś, uparta jak myśl,
zostanę z Tobą.
Pamiętaj, że nie jesteś sam, pamiętaj...
Jednego tylko Ciebie mam, pamiętaj...
Pamiętaj...

Tylko Tobie


Najzwyklejszy dzień z marzeń zwierza się,
Tobie, tylko Tobie.
Z zagubionych wysp noc wysyła list,
Tobie, tylko Tobie.
Choć całuję Cię, samym tylko snem,
życie z niego zrobię.
Wszystkie moje dni zwiąże w bukiet i podaruję Ci.

Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
bez Ciebie trudno żyć, bez Ciebie być.
Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
kochany najdroższy mój, ja kocham Cię.

Pocałuję Cię, każdym moim dniem,
bajką noc ozdobię.
Utkam z olśnień mgły rozmodlone sny,
Tobie, tylko Tobie.
Każdy serca kąt i najdalszy ląd,
Tobie, tylko Tobie.
Podaruję nas, splatających czas,
z samych tylko świąt.

Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
bez Ciebie trudno żyć, bez Ciebie być.
Och bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
kochany najdroższy mój, ja kocham Cię.


Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
bez Ciebie trudno żyć, bez Ciebie być.
Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
najdroższy miły mój, ja kocham Cię.

Och, kocham Cię

Bo kocham Cię, bo bardzo kocham Cię,
najdroższy miły mój, ja kocham Cię.

Znajdziesz mnie wszędzie

Znajdziesz mnie wszędzie, w rozgwarze dnia,
w nocach Twych będę ciszą bez dna.
Słowa szeptane na każdej z dróg,
hen zbłąkany zadźwięczą znów.

We wszystkich kawiarenkach odnajdziesz nasze miejsce,
tam przeszłość jak piosenka, odżyję chcesz czy nie chcesz.
Będziesz wciąż do mnie powracał wprost przez naszych wspomnień zwodzony most.

Nie myśl, że możesz z mojego życia nagle odejść,
przekreślić wszystko, co łączyło dotąd nas.
Gdziekolwiek pójdziesz na znajomą trafisz drogę,
bo przez lat tyle nasz był cały świat.

Znajdziesz mnie wszędzie, w rozgwarze dnia,
w nocach Twych będę ciszą bez dna.
Słowa szeptane na każdej z dróg,
hen zbłąkany zadźwięczą znów.

We wszystkich kawiarenkach odnajdziesz nasze miejsce,
tam przeszłość jak piosenka, odżyję chcesz czy nie chcesz.
Będziesz wciąż do mnie powracał wciąż przez naszych wspomnień zwodzony most.

We wszystkich kawiarenkach odnajdziesz nasze miejsce,
tam przeszłość jak piosenka, odżyję chcesz czy nie chcesz.
Będziesz wciąż do mnie powracał wprost przez naszych wspomnień zwodzony most.

Sosna z mego snu.

foto: J. CytryńskaTen obcy świat, ten który czasem jeszcze ciągnie nas,
ten obcy świat, utracił dla mnie dawno złoty blask.
Ten obcy świat, gdzie inna sosna inny na niej ptak,
gdzie nawet wiatr ma inny zapach, jabłko inny smak.

Nigdy już nie pytaj mnie, czemu wracam tu,
pytaj serca ono wie, możesz wierzyć mu.

Bo właśnie tam, w dalekiej stronie, poza mrokiem mórz.
Bo właśnie tam, ta sosna śni się niby Anioł Stróż.
Ta która tu za oknem stoi cały boży dzień,
i w noc po dniu znajomym cieniem wchodzi w moją sień.

Nigdy już nie pytaj mnie, czemu wracam tu,
pytaj serca ono wie, możesz wierzyć mu.

Bo właśnie tam w dalekiej stronie czułam jego rytm,
tam, właśnie tam gdzie dzielił nas jak w życiu jeszcze nikt.
Ten obcy świat, gdzie inna sosna inny na niej ptak,
gdzie inny wiatr ma inny zapach, jabłko inny smak.


To właśnie tu, spojrzałam w Twoje oczy pierwszy raz,
to właśnie tu, pod moi domem, który będzie nasz.
To właśnie tu, gdzie nawet sosna wierna mi jak ptak,
to właśnie tu, gdzie życie miało czasem cierpki smak,
gdzie życie miało czasem cierpki smak...

Figa z makiem

Figa z makiem z pasternakiem, żyjesz chłopcze to co jest.
Figę z makiem z pasternakiem możesz dostać jeśli chcesz.
To, że apetyt masz na całusa,
wierz mi niestety nie wzrusza już mnie.

Choćbyś stawał tu na głowie.
Choćbyś włosy z głowy rwał.
To się musisz makiem obejść,
figę z makiem będziesz miał.

Choćbyś w złoto się ubierał,
milionera żywot wiódł.
Figa z makiem z pasternakiem,
nic nie wskórasz próżny trud.

Więc możesz odejść, niewielka szkoda.
Chcesz płaszcz Ci podam, do windy dam klucz.
Ale co to jesteś w płaszczu już wychodzisz?
Po co? Gdzie? Czekaj, zostań mój głuptasku!
Czy na żartach nie znasz się?

Niezwykły dzień


Człowiek w głowę się skrobie, sam już nie wie co robi,
kiedy przyjdzie dzień taki jak dzisiaj.
Wszystkie martwe przedmioty mają coś do roboty,
choćby człowiek cichutko gdzieś przysiadł.

Co za dzień, z rąk wszystko mi leci, talerzyk już trzeci.
Co za dzień, w wisielczym humorku przepalam sześć korków.
Oj zmień się mówią wszyscy zmień.
A cóż już ja poradzę gdy jakiś zły los od rana wodzi mnie za nos.

Jak ćma pośród ścian tak obijam się dziś,
w głowie chaos a myśl goni myśl,
zostać tu jeszcze czy iść.

Co za dzień wybiegam na miasto w ten dzień jedenasto.
Co za dzień szoferzy gromadą jak dym na mnie jadą,
tak jakby już nie było mnie,
I wpadam na Ciebie och życie ma wdzięk,
to bardzo, bardzo miły dzień.

Tak to bywa widzicie niespodzianki zna życie,
człowiek uczy się wiecznie się uczy.
Już nie będę narzekać, ale czekać och czekać,
dnia o którym by można zanucić.

Co za dzień, niech wszystko z rąk leci talerzyk co trzeci.
W taki dzień niech pada śnieg z gradem i tak tam pojadę,
nie zmieni się już niż o nic.
I choć mnie zapytasz to powiem Ci wprost że moim losem jest Twój los.

A czas tak się wlecze od rana jak żółw,
za oknami gwar dzwonków i kół,
jeszcze godzinka i pół.
Jak we śnie wybiegnę na miasto w ten dzień jedenasto.
Jak we śnie zobaczę z daleka, że jesteś, że czekasz
i biegną już uśmiechy dwa.
A oczy Twe pełne są blasku i lśnień dziękuje z góry za ten dzień.

W Zakopanem pada deszcz


Niepogoda w Tatrach,
noc po nocy dzień po dniu.
Morskie Oko w Tatrach,
wczoraj tam, dzisiaj tu.

W Zakopanem pada deszcz,
lecz nam ze sobą tak słonecznie jest,
lecz rozstania czas, krąży blisko nas.
Dzwonią rymy, szumi wiatr,
do tańca poproś mnie ostatni raz.
Bo kto wie czy tu wróce kiedyś znów.

Niepogoda w Tatrach,
noc się kończy, neon zgasł.
Chodźmy szukać w Tatrach,
zaraz świt, na nas czas.

W Zakopanem pada deszcz,
na rzęsach lśnią dwie krople pewnie łez.
Bo rozłąki czas już pochwycił nas.
oc się kończy zaraz świt,
lecz nam nie spieszy się jak zawsze gdy
w zakopiańskiej mgle idziesz obok mnie.

Przed nami dzień

Nic nie dzieli nas,
z wczorajszych łez chce mi się śmiać.
Bo wszystko już spełnione jest,
najmniejsza z próśb, najcichszy szept, nawet gest.

Przed nami dzień, od świtu aż po zmierzch,
przekonał mnie, że nie jest tak jak jest.
A tylko noc zazdrosna o swój wpływ
i pójdzie stąd z cudzego szczęścia drwi.

Nic nie dzieli nas,
z wczorajszych łez chce mi się śmiać.
Minęła noc, wczorajszy lęk już stracił moc,
bo to już dzień, nowy dzień.

Przed nami dzień, od świtu aż po zmierzch,
przekonał mnie, że nie jest tak jak jest.
A tylko noc zazdrosna o swój wpływ
i pójdzie stąd z cudzego szczęścia drwi.

Ja jestem Violetta

Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta,
mam dusze i serce w tym miejscu gdzie mam.
Kto nie zna Violetty, ten nie wie niestety,
że nieba przychylić mu chcę.

Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta,
niezłomna jak skała, i słaba jak kwiat.
Ja jestem Violetta o wielu zaletach,
lecz jakie ocenia ten świat.

Świat obojętny, mechaniczny,
co serca, czułość za nic ma.
Jak głupi żółw cybernetyczny,
za zyskiem i postępem gna.

Gdzie miejsce tu na łochot powiek
i na zalotne szmery rzęs.
Jak ma w nim żyć kobieta człowiek?
Powiedzcie gdzie tu sens?

Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta,
przechodząc spójrz na mnie na chwile choć stań.
Czekają Cię wety, w ramionach Violetty,
komputer nie zliczy tych trosk.

Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta,
niech ramie twe silne swe wsparcie mi da.
Z miłością Violetty dopłyniesz do mety,
Violetta mój miły to ja.

Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta,
niech ramie twe silne swe wsparcie mi da.
Z miłością Violetty dopłyniesz do mety,
Violetta mój miły to ja, Violetta mój miły to ja...

Szaloną być


Szaloną być,
absynt pić,
z czekoladką.
Nie być matką, nie być żoną,
być szaloną...
Z Tobą być, z Tobą być, z Tobą być.


Amor, po latach snu porywasz mnie.
Amor, w zapachach bzu zbudziłam się.
Szaloną być,
w życie iść.
Po królewsku,
i nie z łezką,
a z koroną.
Być szaloną...
Z Tobą być...

Laj, laj, laj...

Amor, po latach snu porywasz mnie.
Amor, w zapachach bzu zbudziłam się.
Szaloną być,
prędko żyć...
Bal za balem, bal za balem,
otulona w morskie fale, otulona w morskie fale.
Z Tobą być, z Tobą być, z Tobą być, z Tobą być...

Nowy blog

Na łamach tego bloga mam zamiar publikować teksty piosenek Violetty.