poniedziałek, 20 kwietnia 2009

Pucybut z Rio.


Nosił dziurawe sombrero
i spodnie w strzępach do pięt.
Szczotki w skrzyneczkę zabierał
i boso z nią do portu szedł

Tam nad butami się biedził,
każdy byt aż lśnił gdy wyszedł z jego rąk.
Lecz ku okrętom na redzie
leciał pucybuta tęskny wzrok.

Czasem gdy nie miał klienta,
kładła się jak długi na wznak.
A wiatr portowy, włóczęga
zabierał go w szeroki świat.

Oceany, archipelagi, przesmyki cieśni
i znowu cudzy but i znowu lewy but
i znowu prawy but za lichy grosz jak lustro w słońcu się lśni.

Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
i znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but w marzenia godził najboleśniej.

Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Hej! Pucy, pucybut!
Lalalalalalalalala

Oceany, kokosowe palmy, czar nieznanych pieśni
I znowu cudzy but, i znowu lewy but
i znowu prawy but czy nigdy się nie zmieni jego los,
Kto wie?

Oryginalne wykonanie: http://www.youtube.com/watch?v=YS3KqWiBwEo

Brak komentarzy: