piątek, 14 września 2007

Uśmiechem miłość się zaczyna

Po szarej godzinie, na szarej ulicy,
w kawiarni lub w kinie gdzie śnią lunatycy.
Gdy tracisz nadzieje i patrzysz się z mostu ,
coś nagle się dzieje po prostu.

Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.
Bo gdy uśmiechnie się dziewczyna,
przybiera wszystko inny sens.
Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje każdy łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Niejedna Ci potem łza z oczu popłynie.
Nie wszystko jest złotem szczególnie gdy minie.
Powrócą znów smutki i puste mieszkanie,
lecz krótki refrenik zostanie:

Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.
Bo gdy uśmiechnie się dziewczyna,
przybiera wszystko inny sens.
Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje każdy łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Dostrzegasz nagle kwiaty,
pojmujesz wiatru szept.
I znowu jak przed laty,
wędrowałbyś gdzieś szedł.
Tu każdy skrzydła Ci przypina,
smakuje łyk i kęs.
Uśmiechem miłość się zaczyna,
promykiem złotym lśni z pod rzęs.

Brak komentarzy: