piątek, 14 września 2007

W Lewinie koło Kudowy


W Lewinie koło Kudowy jest dom mych dziecinnych dni.
Dziś stary w wspomnieniach nowy, miał z Polska otwarte drzwi.
Na wzgórzach mego Lewina, świat w słońcu do mnie się śmiał.
Wiatr śpiewał dla mnie w leszczynach i strumień szemrał wśród skał.

W Lewinie znam każdą drogę,
kąt każdy w pamięci mam.
I serce moje tam biega jak bose dziecięce sny.

Fontanna w rynku i zegar
i szkoła wśród złotych gór.
I kościół gdzie często biegłam szeptać swą radość czy ból.

W Lewinie ojciec mój wiosną
kaczeńce żółte z tych łąk,
brał w dłonie wielkie jak wiosła
z mych małych i mokrych rąk

Nocą zaś mostem kamiennym,
biegł pociąg z nim iskier grad.
Blask okien, stuku natrętny,
słał lęk, lecz wzywał gdzieś w świat.

Wieczornym obrazem w kinie,
czar stron dalekich się śnił.
Dziś chcę Ci przesłać Lewinie
me dzięki za tamte dni.

Chociaż odbiegłam daleko,
choć wiele krajów dziś znam.
Ciągle się łudzę wciąż czekam,
że wrócić do Ciebie mam.

Dziś boso, biegłabym boso,
z włosami co świat je zna.
Z mym sercem w dłoni jak echo,
jak płaczę wiem...

Choć jestem dzisiaj daleko,
daleko, a blisko Was.
Oddaje Wam tę piosenkę,
zwyczajną, prostą jak ja.

Brak komentarzy: